W Centrum Handlowym spotkałam koleżankę.
Nie byłam sama, ale odciągnęła mnie na bok
i zaczęła trajkotać, że mąż ją zdradza, że musi się
zemścić, że da mu popalić. Miałam jej poradzić, jak
ukarać niewiernego.
– Czy ty przypadkiem też nie masz kochanka?- zapytałam, chociaż
wiedziałam, że ma, bo kilka dni wcześniej widziałam ją
z mężczyzną, który nie był jej mężem, a bardzo namiętnie się
całowali i przytulali.
– Już wiesz??- zapytała, bardzo zdziwiona-kto jeszcze wie?
– Nie wiem, kto jeszcze wie, ale jeżeli ty masz kochanka,
a on kochankę, to dlaczego chcesz się mścić? Przecież
oboje robicie dokładnie to samo?
– Miał być w robocie, a widziałam go nad Wisłą, jak sypał
piasek na brzuch jakiejś laski.
– A co ty tam robiłaś?
– Byłam z tym swoim, ale jak ich zobaczyłam, natychmiast
uciekłam. Zadzwoniłam do niego, że chcę porozmawiać, a on na to:
„Nie teraz kochanie, mam zebranie”. Ja mu dam zebranie, skur…l !!!
– Uważaj na słowa, bo oceniasz kogoś, a sama postępujesz podobnie.
To tak, jakbyś przeklinała na siebie.
– No dobra Basiunia, masz jakiś pomysł?
– Udawaj, że niczego nie widziałaś, nic nie wiesz, wyluzuj.
– Zgłupiałaś?! ON MNIE ZDRADZA! Mam mówić powoli i wielkimi literami-krzyknęła oburzona.
– Przecież ty też go zdradzasz. Halllooo!
– To jednak co innego!
– Żadne co innego, tylko to samo. Weź głęboki oddech, policz
do stu i spokojnie idź do domu. Udawaj, że wszystko gra
i ciesz się, że nie będziesz miała wyrzutów sumienia
z powodu swoich własnych wyskoków.
– Dlaczego miałabym mieć? Ty się masz dobrze, nikt
cię nie zdradza. A co ty byś zrobiła na moim miejscu?
– Nic.
– Jak to?
– Gdybym miała kochanka, a mój partner, czy mąż miałby kochankę,
wtedy udawałabym, że wszystko gra i buczy.
Jeżeli niewierność jest obustronna, ludzie są siebie warci.
Jemu się znudzi kochanka albo on jej. Tobie znudzi
się kochanek, albo ty jemu. Wrócisz do męża, on do
ciebie i za 20 lat będziecie obchodzili pięćdziesiątą rocznicę
ślubu, jako udane i szczęśliwe małżeństwo.
– Baśka!! Kpisz sobie? Rozwiodę się z draniem, ze mną nie tak
łatwo wygrać. Puszczę go z torbami. Brzydzę się nim.
– Tak? A co zrobicie ze swoimi zwierzętami?
– Oczywiście, że ja zabieram!- Krzyknęła zdziwiona pytaniem.
– O tym zdecyduje sąd, nie ty. Zastanów się, którego chcesz, musisz wybrać.
– O Boże!!! Jednego dostanie ten gaaaad.
Chwila konsternacji…
O nie! Nie rozwiodę się, ale tak obrzydzę mu życie, że na długo
zapamięta. Zobaczysz, odechce mu się zdrad.
– No właśnie, aby do złotych godów.
PRZYWIĄZANIE DO PSÓW SPRAWIŁO, ŻE ROZWODU NIE BĘDZIE.
PSY MAJĄ CHYBA JAKĄŚ MAGICZNĄ MOC 🙂
A poważnie rzecz ujmując, co to za małżeństwo, jeżeli kobieta może rozstać się z mężem, a nie może zostawić psa? Ile ci ludzie dla siebie znaczą? Może faktycznie rozwód byłby dla nich jakimś rozwiązaniem?
Zastanawiałam się, dlaczego większość zdradzających, nie rozwodzi się i nie bierze ślubu z kochankiem lub kochanką? Po co się męczyć, udawać, nawet spać w jednym łóżku, z kimś, kogo się nie kocha, czasem nienawidzi, brzydzi? Rozumiem wspólne kredyty, wspólny dom, małe dzieci, ale jeżeli tego nie ma, dlaczego ludzie męczą się z sobą?
*******