TWOJE ŻYCIE W TWOICH RĘKACH

Człowiek zrobi o wiele więcej dla uniknięcia cierpienia niż dla
zyskania przyjemności”.
..
Znajoma ma niedobrego męża. Wyśmiewa się z niej, popija zbyt często, poniża przy rodzinie, znajomych, obraża ją, w jej obecności flirtuje z koleżankami z pracy.
Był czas, że nie dawał jej pieniędzy, gdy nie zgodziła się na seks.
Od kilku lat znajoma pracuje, nieźle zarabia, chce być szczęśliwa, ale..
no właśnie.. ale .. boi się od niego odejść, bo co powie rodzina? Jak poradzi sobie sama? Trzeba wynająć mieszkanie, urządzić je. Kto jej pomoże? Będzie sama w tym wieku, czy ktoś ją jeszcze zechce?

Wie, że bez niego byłaby wolna, mogłaby zająć się sobą, zadbać o siebie. Mogłaby żyć,
tak, jak zawsze chciała, jak sobie wymarzyła, ale nie będzie ryzykowała.
Męczy się więc z mężem, uważa na słowa, na każdy krok, żeby nie urazić go, żeby
był zadowolony, bo wtedy się jej nie czepia, nawet bywa znośny, miły.

Tak się pociesza, żeby nie zwariować. Problem w tym, że boi się zaryzykować.
Od pięciu lat nosi się z zamiarem rozwodu. Gdyby zrobiła to od razu, już mogłaby normalnie żyć. Mogłaby być szczęśliwa. Strach przed samotnością i przed niewiadomym sprawia, że jest jak sparaliżowana i raczej pozwoli siebie krzywdzić przez kolejne lata, niż
zrobi krok do wolności.

Chce uniknąć niepewności. Woli pewność szarego i smutnego życia, niż zaryzykować, żeby
potem żyć szczęśliwie.

Więcej wysiłku wkłada w utrzymanie bylejakości tego małżeństwa
niż we własne szczęście.

Z jednej strony rozumiem ją, początki nowego bywają trudne. Z drugiej, dziwię się, bo
ile można wytrzymać, egzystując na granicy wzorowej z przymusu żony i niewolnictwa.
Tak, niewolnictwa, bo jeżeli kobieta musi robić wszystko, żeby zadowolić męża, nawet kosztem własnego szczęścia, kosztem siebie…słowo niewolnica jest jak najbardziej na miejscu.
Twierdzi, że w ten sposób unika złych spojrzeń, obgadywania krytykowania przez rodzinę
i niepewności, bo…co się z nią stanie, gdy będzie sama? Jak miałaby dalej żyć?

Kiedyś się rozwiodłam. Wahałam się kilka lat, bo przeprowadzka, sądy, samotne wychowywanie dzieci itp. Teraz gdy spoglądam wstecz, myślę, że mogłam rozwieść się dużo wcześniej. Trwanie przy toksycznych współmałżonkach jest naszym własnym wyborem.
Często jesteśmy tak przyzwyczajone do nieudanego życia, do nieodpowiednich ludzi, że nie widzimy zła, jakie to przyzwyczajenie ze sobą niesie. Nie zauważamy, jak to nas powoli niszczy od środka.
A wystarczy zaryzykować, żeby okazało się, że nasze strachy są tylko naszą wyobraźnią,
lękiem przed nieznanym, chociaż często to nieznane jest o wiele lepsze od znanego, do którego jesteśmy przyzwyczajone, bo przecież przez owo znane cierpimy.

Znajoma ma ciche pretensje do męża, praktycznie o wszystko. Żyje z przekonaniem, że jest wciąż krzywdzona, a nie widzi, że jest dorosłą osobą, która powinna być odpowiedzialna za własne życie. Jeżeli nadal z nim jest, może mieć pretensję tylko do siebie, bo życie z psychicznym tyranem jest jej wyborem.

Można przyzwyczaić się do roli ofiary, cierpiętnicy, ale czy nie lepiej zadbać o własne szczęście?

22 uwagi do wpisu “TWOJE ŻYCIE W TWOICH RĘKACH

  1. Jest taki cytat z Lema, jeden z moich ulubionych: „Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.”
    Moim zdaniem trafia w sedno. Nie ma sensu biczowanie się, że się czegoś nie zrobiło wcześniej. Ja też powinnam była zakończyć destrukcyjny dla mnie związek wcześniej, niż to zrobiłam-ale nie zrobiłam tego, bo wcześniej nie potrafiłam. Znalazłam siłę wtedy, kiedy znalazłam. I tyle.
    Staram się nie oceniać cudzych wyborów. Mamy tendencję do przykładania do innych własnej miary- „ja odeszłam w takiej samej sytuacji, ona też powinna”. Nie ma dwóch identycznych sytuacji, nie ma dwóch takich samych osób. Można na zimno analizować sytuację Twojej znajomej i wyciągać wnioski w jej imieniu (to bardzo proste), ale to ona jest w środku swojej sytuacji i to ona musi zdecydować. Życzę jej, żeby znalazła w sobie siłę, żeby o siebie zawalczyć. Oczywiście, im wcześniej tym lepiej, ale nigdy nie jest na to za późno. I to nigdy nie jest proste…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie oceniam jej według siebie. Wiem, że ona chce odejść, bo wciąż o tym mówi, ale nie ma odwagi. Dobrze jej życzę, ale uszczęśliwiała jej na siłę nie będę. Siebie też nie biczuję za to, że nie odeszłam wcześniej. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nowe życie będzie łatwiejsze, niż stare, znane i nieznośne. Spokój i nowe wyzwania są o wiele lepsze niż trwanie w roli ofiary i nicnierobienie. Samo narzekanie nie zmieni sytuacji. Trochę za późno dowiadujemy się, co tak naprawdę znaczy odpowiedzialność za własne życie.
      Dziękuję za mądre przemyślenia 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  2. Barbarciu nie rozumiem kobiet. Omijacie wartościowych mężczyzn lgniecie do macho do niereformowalnych samców żeby całe życie narzekać. Chyba nie ma z nim az tak źle jeśli jeszcze nie uciekła. Ciekawi mnie na co czeka? Az on znajdzie taką co będzie mu wszystko dawać z radością nie z przymusu. Nie chciałbym takiej. Dla niej liczą się kalesony nie to kto w nich chodzi. Nie dziwota że mąż ją nie szanuje. Ona jego tez nie szanuje.

    Polubienie

    1. Oli ja też nie wszystko rozumiem. Moim zdaniem ludzie powinni być ze sobą szczęśliwi, albo przynajmniej powinno im być dobrze razem. Jeżeli oboje się męczą, takie małżeństwo, związek w ogóle nie ma sensu. Dlaczego ludzie nie uprzyjemniają sobie życia? Nie chodzi już o samo odejście, ale o postanowienie czegoś, czegokolwiek, żeby coś ruszyło z miejsca, żeby nie siedzieć i nie narzekać.Albo coś naprawiamy albo… no właśnie. Tu każdy sam musi podjąć decyzję 🙂

      Polubienie

      1. Poniewaz go niemożliwe do zrozumienia. Zgaduję ze ona siebie tez nie rozumie.Strach paraliżuje rozum. Na spokojnych i normalnych jak ja nie zwracacie uwagi tylko na krzykliwych co nie szanują kobiet. Przez to cierpicie. Pozdrówka Barbarciu.

        Polubienie

        1. Oli dlaczego piszesz w liczbie mnogiej i tak ogólnikowo? Osobiście wolę spokojnych, mądrych, ugodowych, romantycznych i miłych facetów, ale takich trzeba szukać ze świecą. Jeżeli taki się pojawia, okazuje się, że jest żonaty, albo w związku. To znaczy, że jednak kobiety wolą fajnych facetów, od razu zatrzymują rękami i nogami :)))

          Polubienie

  3. Wolisz lub nie wolisz. Mogłaś zniewolić.Nie chciałaś. Wiesz co mam na myśli. Warto spróbować zanim się odmówi. Po co żałować że coś wyjątkowego mogło Cię pominąć. Mała próba możliwości? Masz odwagę?

    Polubienie

  4. Jeszcze słówko na marginesie. Jak kobieta wie czego chce to wie co robić zeby sobie polepszyc. Większosc nie wie czego chce dlatego cierpi z fagasami.

    Polubienie

    1. Majeczko niektóre kobiety nie wierzą w siebie. Są tak zduszane przez swoich partnerów, że wierzą w każde ich słowo. Nie potrafią myśleć o sobie dobrze, nie kochają siebie. Myślę, że to jest powód. Chociaż..powodów może być wiele. Ja też odeszłam, wynajęłam mieszkanie i jakoś sobie radziłam. W każdym razie lepiej, niż z pierwszym mężem. Kobieta potrafi, tylko nie każda o tym wie 🙂

      Polubienie

      1. Wie, Basiu, ale najlepiej jest mieć pod ręką kata, i nie ważne jest czy ona cierpi; ważne że on jest. Tak, jak wspomniałam — to jest wygodnictwo lub lenistwo z ruszeniem do przodu. Być może brak jej wsparcia od zaufanej osoby, by ją zmotywowała? Jak bym nazwała ten stan depresją, bo jakże inaczej? W depresji człekowi wszystko jedno, żyje nie ważne jak, ale żyje… chociaż czasem myśli o śmierci. Masz rację, ona powinna siebie pokochać, zaufać sobie.
        Miłego dnia 🙂

        Polubienie

  5. Problem stary jak swiat. Czasami zastanawiam sie, czy osoby, ktore cierpia w swoim zyciu, a jednak nie podejmuja zadnych krokow, zeby je zmienic, faktycznie cierpia tak bardzo, jak mowia? Moze to forma masochizmu? Moze oni tak wola wbrew temu, co mowia? Czy to mozliwe, ze istnieja ludzie, ktorzy po prostu zwyczajnie lubia cierpiec i miec na co narzekac?

    Polubienie

    1. Seeker zdaje mi się, że cierpią, ale przyzwyczajają się do tego cierpienia. Zapominają, że życie może być o wiele piękniejsze. Czasem faktycznie trzeba jakiegoś wstrząsu, żeby takie kobiety opamiętały się i pewne rzeczy zrozumiały. A to, że niektórzy ludzie/kobiety lubią robić z siebie ofiary, to też prawda. W ten sposób tłumaczą swoje niepowodzenia, mają kogo oskarżyć o taki stan rzeczy i nie biorą odpowiedzialności za swoje życie. To głupota, ale tak jest 🙂

      Polubienie

        1. Często tak bywa. Lepiej wzbudzać w kimś litość, niż wziąć się za siebie i zrobić coś fajnego ze swoim życiem. Nad takimi każdy się lituje, więc ma uwagę, której potrzebuje, a że uwaga nie taka, jak trzeba to trudno. Zadowolą się bylejakością 🙂

          Polubienie

  6. Przykre bardzo, że czasami wpadamy w tak niezdrowe relacje i boimy się ich zakończenia.
    Czasami dbamy o kogoś bardziej niż o siebie.
    Najważniejsze w życiu jest postawienie siebie na piedestale. Spełnianie siebie, bycie szczęśliwym. Wtedy to szczęście bije od nas, dajemy je innym, przyciągamy ich..

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak, żeby uszczęśliwiać innych, najpierw same musimy być szczęśliwe, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy postawimy siebie na pierwszym miejscu i pokochamy siebie. Najpierw ja, potem inni. To najlepszy sposób na życie. Wtedy nawet rozczarowania innymi nie są takie straszne, bo zachowujemy siebie. Człowiek, który kocha siebie nie będzie się bał zerwania z toksyczną osobą 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz